Ulubiony przedmiot.

Love.Myself

Kochamy go! xD

Sirianne

Nasz historyk też jest niezły, ciągle wygląda jakby miał zaraz zasnąć. A jego lekcje... Kiedyś przez pół godziny tłumaczył nam, że Aleksander Macedoński wcale nie był gejem. Innym razem słuchaliśmy opowieści o problemach stomatologicznych Ludwika XIII. Jednak najbardziej w pamięci utkwiła mi lekcja podczas której pan profesor zakleszczył sobie nogę w kaloryferze i nie mógł jej stamtąd wyjąć xD Och, uwielbiam historię!
J. polski pokochałam w gimnazjum dzięki naszej wychowawczyni, polonistce. Jest dość nieszablonową nauczycielką - złośliwa, sarkastyczna i wymagająca. Ma wielkie poczucie humoru i wspaniałe podejście do uczniów. Potafi zainteresować nas tematem. Zdecydowanie uwielbiam jej lekcje.

Love.Myself

Sirianne

Love.Myself

Nauczyciele to jednak kosmici są - wszystko jeszcze zależy, z jakiej gwiazdy spadną. Smile

Sirianne

Dzięki niektórym nauczycielom kochamy 'ich' przedmioty, a dzięki innym zniechęcamy się.
W szkole podstawowej byłam zakochana w j. niemieckim. Przyszłam do gimnazjum - poziom niski, żeby reszta klasy nadążała, nauczycielka z małą wiedzą... Rozczarowałam się. Podobnie z geografią. Przyroda tak, geografia nie. Cóż...

Love.Myself

Oj, tak. Ja przez po kolei trzy pieprznięte nauczycielki nienawidzę j. francuskiego, Francji, Francuzów i wszystko co jest z tym wspólne ^^"

Sirianne

Nienawidzę być uprzedzona do przemiotu przez nauczyciela. To często rzutuje na moje oceny. Ale cóż zrobić, czasem to jest silniejsze od nas...

Love.Myself

No niestety. Szkoda tylko że nauczyciele traktują to jak jedną wielką karę. Przecież sami wybrali ten zawód, też byli młodzi i w ogóle. Powinni kochać to, czego nas uczą (albo nie uczą : P). Zresztą wystarczy luźne podejście do uczniów, nie stwarzanie tej granicy uczeń-nauczyciel. Surowi nauczyciele też są potrzebni, by nauczyć nas życia. Chociaż nie powiem, młodzieży też już wali na łeb.

Sirianne

Wychowawczyni tłumaczyła nam to tak, że niektórzy nauczyciele to tzw. 'spady' Nie udało im sie dostac na wymarzony, bardziej oblegany kierunek, to poszli sobie na polonistykę, historię czy co tam jeszcze. Potem ktoś ich przyjął do pracy w szkole, a oni uczą z przymusu, bo innej pracy nie ma.

Love.Myself

No cóż, że tak złośliwie powiem (bo jestem już ostro wkurzona) - trzeba było się uczyć. ^^
A później męczą takich uczniów, bo oni są nieudacznikami i trochę wiedzy im zabrakło. Ale nas niczego nie nauczą. Im się nie udało to nam się ma udać? Pff. Stawiam na uczenie się w domu, tak czy siak, szkoła uczy życia, cholera. Bo prócz ławek i długopisów i tak nic z niej nie wyniesiemy. O, ja jeszcze wyniosłam kilka obrzydliwych nałogów. Ech. ^^"

Sirianne

Nie tylko niczego nie nauczą, ale też czasem wręcz przeszkodzą w nauce. Znam takich, którzy rzeczywiście wyznają zasadę 'jak nam się nie udało, to i naszym uczniom ma się nie udać' ;/ Chore to...